Karpacz...
Znowu chcę tam być... Nie mogę zapomnieć, nie chcę, tęsknię, śnię po nocach i nie śpię - będę już tam wracać, zawsze...
Marzyłam o wyjeździe w góry od dawna...
W końcu podczas urlopu wygospodarowaliśmy kilka dni i ruszyliśmy...
W końcu podczas urlopu wygospodarowaliśmy kilka dni i ruszyliśmy...
Już po drodze robiłam zdjęcia z samochodu, (a to krowy na łące, całe brązowe, stary most, snopki siana, o dziwo prostokątne, bo w Wielkopolsce są owalne), ale teraz chciałabym pokazać Wam Karpacz moimi oczami, osoby totalnie zakochanej w górach.
Zawsze wiedziałam, że natura to moja druga natura :) ale po tym pobycie w górach przepadłam...
To było takie totalne zespolenie z naturą...
Jak ja tego potrzebowałam!!! Pracuję w handlu, często po 12h, ciągle wśród ludzi, gwaru, szybkie tempo pracy, ważne tylko wskaźniki sprzedaży...
A w górach cisza, spokój, cały dzień kontakt z przyrodą...
Zatem zaczynam moją podróż, razem z Wami przeżyję to jeszcze raz...
Na Śnieżkę wyruszyliśmy spod Świątyni Wang
Śnieżka była jakby na wyciągnięcie ręki.
Weszliśmy na drogę letnią prowadzącą do Samotni.
Chmury gęstniały, zaczęło mżyć...
Jeszcze parę kroków i jest długo wyczekiwana SAMOTNIA.
Herbata z cytryną jeszcze nigdy mi tak nie smakowała.
Przejaśniło się, ruszamy dalej, na Śnieżkę.
Ostatnie spojrzenie na Samotnię, idziemy w górę.
Po drodze odwiedziliśmy Schronisko Strzecha Akademicka. Byłam już w Karpaczu jako nastolatka (miałam jakieś 12-13 lat) na wycieczce szkolnej z kółkiem geograficznym. Z Panem Robertem, najlepszym
nauczycielem od geografii! Spaliśmy właśnie w Akademickiej. Na colę w szklanej butelce schodziliśmy do Samotni.
Pamiętam wszystko dokładnie...
I tak podłoga...
Dla takich widoków mogłabym przenieść się w góry i tu zamieszkać.
Wrzosowiska tuż przed podejściem na Śnieżkę.
Niestety Śnieżkę zdobywaliśmy całą w chmurach. Widoczność była kiepska, ale nic straconego, przecież jeszcze tam wrócę.
Za to w drodze na Słonecznik dopisywało nam słońce.
A tu jeden z Pielgrzymów.
I Słonecznik 1423m n.p.m.
Będę do tych chwil wracać często, mam pełno zdjęć.
Do miłego, M.